Jazzz...
 
Jurkowi Satanowskiemu
 
 
Nie jest tak źle
no przecież nie
na fajki mam na wino czasem też
w planach recital za pół roku
już taka branża lecz ja spokój
oraz stalowe nerwy mam
za kram którego głównym jestem sprawcą
łyknę dziś na czczo jakiś klej
Mesdames, Messieurs – jazzz...
 
Nie jest tak źle no przecież nie
kiedyś z dnia na dzień żyłem fartem
w ten czas gdy nic nie było warte bardziej
niż zdobyć ją za każdą z cen (ja dziś to wiem)
do innej wierność mnie zgubiła
a potem to już tamta była gwiazdą żurnali
i zostałem sam jak palec w śnieżnej dali
los często nazbyt hojny jest
Rien ne va plus – faites vos jeux
 
Nie jest tak źle no jeszcze nie
żył sobie ktoś jak na swój wiek
piękne i mądre pisał wiersze
i jeszcze byłby został wieszczem
gdyby nie to że kiedyś coś tam się spaliło
potem odeszła jego miłość
on nad ostatnim ze swych dzieł
Mada me, Monsieur...
kropnął sobie w łeb – jazzz...
 
Nie jest tak źle no przecież nie
o naszych czasach co za pech
powiedzieć można tak niewiele
i tylko w sejmie i w kościele
recepty na udane życie czują się zawsze wyśmienicie
dla tych co niezłą wzięli szkołę
na tym padole łez jest – jazzz...
 
Nie jest tak źle no przecież nie
można mieć czasem kiepski dzień
z końcem epoki to się zdarza
i w końcu kogo to obraża
ten pusty pokój krzesła gięte
wszystko i tak jest wynajęte
sam tego chciałem tak już jest
gdy się za barda robić chce
z kulawą nogą wdepnie pies
telefon milczy pada deszcz
Madame, Monsieur – jazzz...
 
Nie jest tak źle no przecież nie
poczekaj na mnie jeszcze przed
końcem stulecia się rozkręcę
zarobię kasę potem z wdziękiem
serce na twoje ręce złożę
no bo inaczej być nie może
już dziś ślubuję ci to więc
Mesdames, Messieurs – jazzz, jazzz, jazzz...
 
 
Opacz 1995