Ale |
Po dniach bezsennych sennych nocach Dostrzegłem na twej twarzy dotyk Biel co stwardniała w twoich oczach Zdradza mi wiele – ale ja nie o tym. W kraterze serca przystań pusta Dźwiga się z wichrem co ją zmielił I widzę dotyk na twych ustach Jeszcze tak świeży – ale po kolei. Popiołów wspomnień czerń słoniowa Koszuli białej lśni ognisko Bóg jeden świadkiem że to moja Sprawa przeczysta – ale to nie wszystko. A głuchoniemi niewidomi W zapadniach świata na słów szelest Pięści splatają niby dzwony Wiejskich kościołów – ale nie w tym rzecz jest. W czasach gdy nawet Jezus Chrystus Wjechałby windą na Golgotę Niedopisanych kilka listów Dziwić cię może – ale o tym potem. Kruszeją skały morze wzbiera Do mapy lufę ktoś przymierzy W workach przynoszą bohatera Poproszę uśmiech – ale bądźmy szczerzy. Gdy czarnym światłem śledcze lampy Bezbłędnie kreślą twą dewiację Metafizycznie blade wampy Śpią w poczekalniach – ale przyznaj rację. A w stepie śmierci pył miłości Nim pierwsze gwiazdy zaczną spadać O krwi rozgrzanej do białości Nie mówię więcej – ale o czym tutaj gadać... po dniach bezsennych sennych nocach Dostrzegłem na twej twarzy dotyk Biel co stwardniała w twoich oczach Zdradza mi wiele – ale ja nie o tym. |